wtorek, 25 lipca 2017

ZABAWA I MLEKO cz. 4


Było jeszcze wcześnie rano, gdy po nią przyszli. Miała za sobą nieprzespaną noc pełną wrażeń, a przed sobą dość nieciekawą perspektywę. Okropnie bolała ją głowa. Zabrała do płóciennej torby zioła zebrane przez wampira, na szybko wysuszone nad piecem i przygotowane w formie wywaru oraz parę innych rzeczy z szafy Hexy, które jak uznała mogą się jej później przydać.

poniedziałek, 24 lipca 2017

ZABAWA I MLEKO cz. 3


Było już bardzo późno. Zbliżyli się do cmentarza. Wokół panowała prawie absolutna cisza, jedynie gdzieś w oddali zaczekał jakiś wioskowy kundel. Nekropolia otoczona była omszałym murem. Gdzie niegdzie kamienie osypały się na ziemię. Weronika z ociąganiem i dość niepewnie popchnęła małą drewnianą furtkę. Weszli na teren, na którym niepodzielną władzę sprawują zmarli.

piątek, 21 lipca 2017

ZABAWA I MLEKO cz. 2


Pobiegła z powrotem do chatki na polanie. Trup Hexy nadal leżał na posłaniu. Usiadła zrezygnowana przy stole. jej wzrok błądził po deskach stołowego blatu. Mogła spakować resztki jedzenia i uciec, ale niby dokąd? W każdej okolicznej wsi znajdzie się podobny Hawluk. Gdyby jakimś cudem przekonała tych tutaj, że stara rzeczywiście przekazała jej swoją wiedzę i moc to zyskałaby trochę czasu, a potem, kto wie, może naprawdę nauczyłaby się jakiś czarów?
Zdjęła z półki butelkę, z której czasem pociągała stara dla poprawienia sobie nastroju. Obok butelki postawiła mały drewniany kubek. Nalała i wypiła. Brrrr.... Fuj... Okropne. „Z tego chyba wiedzy o czarach mi nie przybędzie? No, ale może jednak..?”

środa, 19 lipca 2017

ZABAWA I MLEKO cz. 1


Stara Hexa rzęziła. Leżała na posłaniu i z trudem łapała oddech. Po jej pomarszczonej twarzy spływały krople potu . Trawiła ją gorączka.
  • Cholera – wysapała – już nie pomaga. Hej, ty łajzo, daj mi pić... Pić!
Siedząca w rogu izby dziewczyna wstała i podała jej kubek z wodą. Stara uniosła się nieco na pryczy i drżącymi rękami wzięła naczynie. Trochę wypiła, ale więcej rozlała. Opadła bez sił.
  • Heh, ze mną koniec – wychrypiała – już i tak długo oszukiwałam czas. Najstarsi w okolicy nie pamiętają czasów kiedy mnie nie było. Leczyłam jeszcze dziadków ich dziadków. No, ale nic wiecznie nie trwa. Teraz kiedy zdechnę, to ciebie też załatwią. Eh, co mi tam! Taką łajzą to przejmować się nie warto – zamknęła oczy.
„Łajza” siedziała na krzesełku nieopodal. Miała lat około dwudziestu, czarne włosy do ramion i brązowe oczy. Pomimo kiepskiej, ledwo pozszywanej sukienki prezentowała się całkiem nieźle jak na „łajzę”. Wielu w wiosce się za nią oglądało. Trzymali się z daleka tylko z lęku przed starą czarownicą.

wtorek, 4 lipca 2017

Beztroska anarchisty


(postmodernistyczna ballada)
 
Na nic dąsy na Historię i Boga
Upadły wzniosłe mury, wyśnione
Zawiesił się osąd rzeczy i czas
Bóg się roztroił i zmęczył
Nawet zapomniał Imienia
Wszechświat rozpadł się na wiele
Równoległych malutkich