Było
już bardzo późno. Zbliżyli się do cmentarza. Wokół panowała
prawie absolutna cisza, jedynie gdzieś w oddali zaczekał jakiś
wioskowy kundel. Nekropolia otoczona była omszałym murem. Gdzie
niegdzie kamienie osypały się na ziemię. Weronika z ociąganiem i
dość niepewnie popchnęła małą drewnianą furtkę. Weszli na
teren, na którym niepodzielną władzę sprawują zmarli.
Nagrobki
pokryte mchem i rosą ledwo wyłaniały się z ciemności. Cały
krajobraz przedstawiał się dość ponuro. Weronika już dawno
uciekłaby stąd, ośmielało ją jedynie towarzystwo nowo poznanego
przyjaciela. Misia cmentarz nie przerażał. Swój niesmak wyraził
jedynie krótkim stwierdzeniem.
-
Za dużo tu popsutego jedzenia.
Długo
nie musieli szukać. Coś poruszyło się w ciemnościach i odezwał
się chropowaty głos.
-
Coś tu pachnie świeżą krwią i to nawet kobiecą! - błyskawicznie przyskoczyło do dziewczyny i chciało właśnie zatopić w niej swoje kły, gdy za pomnika wychylił się łeb niedźwiedzia.
-
Te, pijawka!!! Ona jest ze mną. Jak jej coś zrobisz to wyrwę ci kły i utopię w wodzie święconej.
-
Jakim cudem on gada? - zdumiał się wampir.
-
Bo to demoniczny niedźwiedź – odparła rezolutnie Weronika starając się nadać głosowi swobodny ton.
Przed
nimi stał wysoki mężczyzna z przerośniętym uzębieniem w górnej
szczęce i nieco gnijącym ciałem. Wyglądał odrażająco. Ubiór,
niegdyś pewnie elegancki, teraz wisiał na nim w strzępach a ziemia
wysypywała się z dziurawych kieszeni spodni. Jego zapach też
pozostawiał wiele do życzenia, a dokładnie przyprawiał o mdłości.
-
Słuchaj nieświeży gryzoniu nocny – kontynuował niedźwiedź znudzonym głosem – Dziewczyna ma drobny problem i radzę jej niezwłocznie pomóc. W przeciwnym razie będę wyjątkowo nieprzyjemnym misiem. Sam cię nie zjem, nie lubię popsutego mięsa, ale znam takich co żrą wszystko...
Wampir
wyglądał na przekonanego i dość chętnego do pomocy. Nie
przypadkowo w starych ludowych wierzeniach Miś uchodził za zwierzę
demoniczne, z którym bezpiecznie kontaktowali się tylko wybrani
czarownicy i czarownice. Jeśli nawet nowy znajomy Weroniki nie był
demonem, to w każdym razie potrafił umiejętnie wykorzystać tę
opinię.
-
Podobno za życia byłeś zielarzem i leczyłeś ludzi i zwierzęta – powiedziała Weronika – Krowa po ocieleniu, cały czas leży, nie je i ma wypchany brzuch...
-
I to z powodu takiej drobnostki przychodzicie tu, straszycie mnie i psujecie nocne łowy? - zdumiał się nieboszczyk. Niedźwiedź zamruczał ostrzegawczo.
-
No dobrze – powiedział wampir pojednawczo – wiem co trzeba zrobić. Pokażę ci jakie zioła nazbierać. Musisz z nich zrobić wywar i... wszystko ci wytłumaczę po drodze. Chodźcie, trzeba nazbierać ziół.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz