czwartek, 26 lipca 2018

Czarownica i święty cz. 3


Tej nocy miód lał się strumieniem regulowanym tylko zręczną łapą niedźwiedzia. Weronika spoglądała na trzy postacie siedzące przy ognisku. Pelagiusz już dawno zamilkł. Nie wiadomo, czy uznał się za pokonanego w niedokończonej dyskusji, czy może wręcz przeciwnie - uznał, że jego argumenty były na tyle trafne, że nic dodawać nie musi. Najbardziej niepokojąca była trzecia postać. Mężczyzna w czerni ciągle jej coś przypominał. Niepokoił ją i wyczuwała w nim coś co nie było może zagrożeniem, ale też nie gwarantowało bezpieczeństwa. Budził bardzo skrajne emocje.
Nagle sobie przypomniała! Było to jak błysk pioruna na bezchmurnym niebie. Kątem oka, tuż przed bitwą na Burzowych Wzgórzach... (Swoją drogą - ta nazwa pojawiła się dopiero po bitwie, bo dobrze brzmiała. Wcześniej nikt jakoś nie nazywał tych wzgórków zbyt górnolotnie.) Wtedy mignęła jej na jednym z odległych pagórków postać w czerni. To był on? Tak! To na pewno był on! Ktoś, kto jakimś dziwnym sposobem pomnożył jej moc i możliwości. Choć nie miała na to żadnych dowodów, teraz już była pewna.

- To ty - powiedziała bez tłumaczenia, jakby to wszystko wyjaśniało. Tamten tylko skinął głową.
- Więc to przez ciebie?
- Ciągle myślisz o sobie jak o niewinnym dziewczątku? - odpowiedział spokojnie - Biednej sierotce? Już dawno taka nie jesteś, a może tak naprawdę nigdy nie byłaś. Nie jesteś niewiniątkiem, które zbłądziło i teraz nie wie co z tym błędem zrobić.
- A coś z tego wynika?
- Tak. Zamiast rozczulać się nad sobą... Zamiast bać się odpowiedzialności i pragnąć czystych rączek, rób to co do ciebie należy. Gdyby cię tam nie było, tak naprawdę doszłoby do jeszcze większej masakry. Masakry ludzi, których znasz i którymi masz się opiekować.
- Takie to proste?
- Jesteś wiedźmą bojową o wielkiej mocy. Masz dbać o spokój. Poskramiać tych, którzy zagrażają ludziom.
- Nie do końca rozumiem, dlaczego akurat ty mi to mówisz. Kim właściwie jesteś? Po co jakoś tam po swojemu interweniowałeś? Jaki masz w tym interes?
- Jestem zasadą. Jestem równowagą.
- Phi - prychnęła Weronika - Tak po prostu? Nie masz imienia ani nic?
- Po co? Ludzie już różnie mnie nazywali. Czasem po to, by zwalić na mnie swoje błędy. Czasem, by się wzajemnie straszyć. Nic dobrego z tego nigdy nie wynikało.


Niedźwiedź tylko głośno mlasnął nie przerywając konsumpcji miodu pitnego. Weronika uznała, że w tej dyskusji chyba nie może na niego liczyć. Natomiast Pelagiusz siedział od dłuższej chwili z otwartymi ustami i z niedowierzaniem w oczach przysłuchiwał się rozmowie.
- Do czego właściwie próbujesz mnie przekonać? Mam wrócić do świata i spuszczać ogień z nieba, gdy zajdzie tego konieczność?
- Poniekąd - przytaknął tamten - Zwykle wystarczy sama twoja obecność i ryzyko, że to zrobisz, by uspokoić co bardziej narwanych. Taka jest twoja rola. Pogódź się z nią.
- Już to słyszałam.
- Uhm... - mrukną miś i mlasnął.
- Czyli co? Dla ratowania świata trzeba przestać być człowiekiem wrażliwym? Należy stać się zimnym i wyrachowanym? Olać te tak zwane straty uboczne w postaci tysięcy ludzkich istnień?
- Zaczynasz rozumieć - powiedział mężczyzna w czerni - Jednak nie musisz popadać w skrajności. To zawsze była wasza ludzka słabość. Nadwrażliwość a po drugiej stronie skrajne okrucieństwo. To nie tak. Czasami trzeba zabić tysiące, a czasami pochylić się nad kimś drobnym i słabym. Im będziesz lepsza w tym co masz robić, tym te jak to nazwałaś "straty uboczne" będą mniejsze.
W tym momencie Pelagiusz uznał, że to wszystko go przerasta i musi się porządnie napić. Gdy wyciągnął rękę niedźwiedź usłużnie podał mu spory kubek napełniony po brzegi. Najpierw zapiekło w przełyku, potem zrobiło się ciepło w żołądku, a po chwili jakby się przejaśniło w głowie.
- Twój błąd polega na tym - kontynuował mężczyzna w czerni - że nazbyt koncentrujesz się na celu i rozważasz, czy cel uświęca środki. To takie ludzkie i takie niewłaściwe. Jeśli przestaniesz koncentrować się na celu, a skupisz się na samym procesie to dylemat zniknie. Zrozumiesz też o co naprawdę chodzi, a przynajmniej część z tego. Wszakże ciągle jesteś człowiekiem, więc nie dasz rady pojąć całej istoty rzeczy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz