Patrzeli
na siebie przez dłuższą chwilę w milczeniu. Znali się
dobrze, choć nigdy się nie spotkali.
-
Gadający niedźwiedź - powiedział w końcu tamten - wybryk natury!
-
Wielu ciebie również uzna za taki wybryk - mruknął miś.
-
Tak - odpowiedział mężczyzna pogodnie - Zwykle uznanie czegoś lub
kogoś za wybryk natury wynika z tego, że nie wie się czym jest
natura i myli się ją z własnym ograniczonym doświadczeniem.
Miś
tylko mruknął niby na zgodę, niby z niezadowolenia. Trudno było
orzec.
-
Jednak my obaj nie należymy do tak ograniczonych - kontynuował
mężczyzna - i mamy z sobą do pogadania. Jak demon z demonem. Zatem
usiądźmy, napijmy się i pogadajmy.
Po
chwili zmaterializował się przed nimi stolik i krzesło, na którym
usiadł mężczyzna. Miś przysiadł po drugiej stronie na ziemi. Nie
złościł się na brak krzesła dla siebie. Wiedział, że jest to
raczej wyraz szacunku. Niedźwiedź na krześle wyglądałby
cokolwiek dziwnie, niczym zwierz w cyrku. Pojawiła się też butelka
i dwie kryształowe szklanki.
-
Wypijmy na rozjaśnienie myśli - powiedział mężczyzna.
-
Wypijmy - zgodził się niedźwiedź i objął dwoma łapami
szklankę. Przechylił i połknął solidną porcję. Na języku
wyczuł przyjemy ziołowo-miodowy smak, a w brzuszku rozlało się
miłe ciepło. Oblizał się i uznał, że poczęstunek nastawił go
bardziej pozytywnie do rozmówcy. Mlasnął i powiedział:
-
Dobrze, to pogadajmy jak demon z demonem - wyszczerzył zęby w czymś
co zapewne miało być uśmiechem, a kogoś inne przyprawiło by o
drżenie. Jednak nie jego rozmówcę.
-
Mam zamiar poprawić ci jeszcze bardziej humor - powiedział tamten.
W tym momencie na stole pojawiła się miska z mięsem i talerz z
ciasteczkami.
-
Wiem, że wy niedźwiedzie po pierwszym nie zagryzacie, ale jest
zima. Pomyślałem, że skoro się obudziłeś to pewnie jesteś
głodny.
-
Zawsze jestem głodny - odparł miś poważnie i zgodnie z prawdą.
Sięgnął łapą do miski i szybko uporał się z jej zawartością.
Potem przygryzł ciastko i spojrzał na swojego rozmówcę. Tamten
powiedział:
-
Skoro wymogi gościnności many załatwione, przejdźmy do naszych
spraw - niedźwiedź pokiwał łbem na zgodę - Wiesz i tłumaczyć
tego nie muszę, że moim zadaniem jest nie tyle szerzenie zła, jak
uważa motłoch i różne klechy, ale dbanie o równowagę. No i
właśnie... W tym kraju równowaga została poważnie zachwiana.
Natomiast, o czym musisz wiedzieć, ja nie mogę się bezpośrednio
mieszać i angażować. Mogę tylko inspirować i zachęcać...
Zaczął
opowiadać. Miś słuchał go z uwagą. Dopiero po dłuższym czasie
podniósł łapę, jakby domagając się uwagi.
-
Mam jeden warunek. Nie mieszaj w to Weroniki.
-
Widzisz, mnie nie zależy na jej wmieszaniu, ale ona sama się
wmiesza. Wierz mi, że nie zostanie z boku. Ani ja ani ty nic nie
możemy z tym zrobić.
-
No tak, możemy tylko się jeszcze napić - powiedział miś i łyknął
spory łyk 70% nalewki, a tamten poszedł w jego ślady.
-
Ale, ale... - stwierdził niedźwiedź czując, że trochę zaczyna
mu się plątać język a z nim i myśli - Ty, tak ładnie...
opowia... dasz. Tylko jednego tu nie rozumiem. Eleonora, Weronika,
ja... no i dobrze. Tylko, gdzie w tym wszystkim twoja rola i twój
wkład skoro nie możesz się mieszać...
-
Już wspomniałem. Inspiruję i zachęcam! Wysłałem też
Eleonorę...
-
Czyli siedzisz sobie grzecznie na tyłach - mruknął niedźwiedź
-
To nie tak!
-
Jasne, że nie tak - miś wlał w siebie kolejną porcję nalewki i
paradoksalnie poczuł, że myśli na nowo mu się rozjaśniają -
Musisz dać coś więcej. Wiem, że to wszystko niby dla dobra ludzi
i dla równowagi na świecie, ale nie inspirowałbyś tak chętnie i
nie zachęcał tak inspirująco, gdybyś w tym nie miał własnego
interesu.
Tamten
namyślał się dłuższą chwilę.
-
Mam w tym swój interes, - mówił powoli akcentując mocno każde
słowo - ale nie wszystko mogę powiedzieć. Zaś mój wkład - sam
też się napił - Co być chciał? Tak w granicach rozsądku, rzecz
jasna.
-
Tak w granicach rozsądku, to może dałbyś Weronice coś na kształt
nieśmiertelności? Ta twoja Eleonora chodzi już po świecie 1500
lat i z tego co mówisz dobrze się trzyma.
-
Nie jest wcale moja. Powiedzmy, że darzymy się szorstką
przyjaźnią. Napijesz się jeszcze? - dolał do naczyń i obaj
wychylili swoje porcje - Wracając do tematu...
-
Wracając, wracając!
-
Wcale nie trzyma się aż tak dobrze. Jest trochę zmęczona życiem.
To prawda, że kontakty ze mną wzmocniły ją, ale nikomu
nieśmiertelności dać nie mogę. Mogę tylko trochę przedłużyć
życie.
-
To "trochę" przedłuż też Weronice.
-
Mogę, ale pamiętaj. To jej nie będzie chronić przed wszystkimi
tymi, którzy będą chcieli ją zabić.
-
Tym to już ja się zajmę. Skoro się zgadzasz, to wróćmy do
sprawy,
-
No! To napijmy się jeszcze misiu, bo dobrze się z tobą robi
interesy - dodał mężczyzna polewając nową porcję nalewki.
Napili
się i niedźwiedź poczuł wielką sympatię do całego świata i do
wszystkim stworzeń. Rozlewała się ciepłym strumieniem poprzez
żołądek aż do głowy. Wiedział, że długo to nie potrwa, a
niektórym nie będzie mógł okazać sympatii.
-
Teraz pora ustalić drogi niedźwiedziu twoją część wkładu w
całą operację.
-
Mogę pourywać parę łbów - odpowiedział miś czując, że
sympatia do wszelkiego stworzenia wyparowuje z niego szybciej niż
alkohol.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz