czwartek, 14 grudnia 2017

Lojalność i zdrada cz. 5


Patrzeli na siebie przez dłuższą chwilę w milczeniu. Znali się dobrze, choć nigdy się nie spotkali.
- Gadający niedźwiedź - powiedział w końcu tamten - wybryk natury!
- Wielu ciebie również uzna za taki wybryk - mruknął miś.
- Tak - odpowiedział mężczyzna pogodnie - Zwykle uznanie czegoś lub kogoś za wybryk natury wynika z tego, że nie wie się czym jest natura i myli się ją z własnym ograniczonym doświadczeniem.
Miś tylko mruknął niby na zgodę, niby z niezadowolenia. Trudno było orzec.
- Jednak my obaj nie należymy do tak ograniczonych - kontynuował mężczyzna - i mamy z sobą do pogadania. Jak demon z demonem. Zatem usiądźmy, napijmy się i pogadajmy.
Po chwili zmaterializował się przed nimi stolik i krzesło, na którym usiadł mężczyzna. Miś przysiadł po drugiej stronie na ziemi. Nie złościł się na brak krzesła dla siebie. Wiedział, że jest to raczej wyraz szacunku. Niedźwiedź na krześle wyglądałby cokolwiek dziwnie, niczym zwierz w cyrku. Pojawiła się też butelka i dwie kryształowe szklanki.
- Wypijmy na rozjaśnienie myśli - powiedział mężczyzna.
- Wypijmy - zgodził się niedźwiedź i objął dwoma łapami szklankę. Przechylił i połknął solidną porcję. Na języku wyczuł przyjemy ziołowo-miodowy smak, a w brzuszku rozlało się miłe ciepło. Oblizał się i uznał, że poczęstunek nastawił go bardziej pozytywnie do rozmówcy. Mlasnął i powiedział:


- Dobrze, to pogadajmy jak demon z demonem - wyszczerzył zęby w czymś co zapewne miało być uśmiechem, a kogoś inne przyprawiło by o drżenie. Jednak nie jego rozmówcę.
- Mam zamiar poprawić ci jeszcze bardziej humor - powiedział tamten. W tym momencie na stole pojawiła się miska z mięsem i talerz z ciasteczkami.
- Wiem, że wy niedźwiedzie po pierwszym nie zagryzacie, ale jest zima. Pomyślałem, że skoro się obudziłeś to pewnie jesteś głodny.
- Zawsze jestem głodny - odparł miś poważnie i zgodnie z prawdą. Sięgnął łapą do miski i szybko uporał się z jej zawartością. Potem przygryzł ciastko i spojrzał na swojego rozmówcę. Tamten powiedział:
- Skoro wymogi gościnności many załatwione, przejdźmy do naszych spraw - niedźwiedź pokiwał łbem na zgodę - Wiesz i tłumaczyć tego nie muszę, że moim zadaniem jest nie tyle szerzenie zła, jak uważa motłoch i różne klechy, ale dbanie o równowagę. No i właśnie... W tym kraju równowaga została poważnie zachwiana. Natomiast, o czym musisz wiedzieć, ja nie mogę się bezpośrednio mieszać i angażować. Mogę tylko inspirować i zachęcać...
Zaczął opowiadać. Miś słuchał go z uwagą. Dopiero po dłuższym czasie podniósł łapę, jakby domagając się uwagi.
- Mam jeden warunek. Nie mieszaj w to Weroniki.
- Widzisz, mnie nie zależy na jej wmieszaniu, ale ona sama się wmiesza. Wierz mi, że nie zostanie z boku. Ani ja ani ty nic nie możemy z tym zrobić.
- No tak, możemy tylko się jeszcze napić - powiedział miś i łyknął spory łyk 70% nalewki, a tamten poszedł w jego ślady.
- Ale, ale... - stwierdził niedźwiedź czując, że trochę zaczyna mu się plątać język a z nim i myśli - Ty, tak ładnie... opowia... dasz. Tylko jednego tu nie rozumiem. Eleonora, Weronika, ja... no i dobrze. Tylko, gdzie w tym wszystkim twoja rola i twój wkład skoro nie możesz się mieszać...
- Już wspomniałem. Inspiruję i zachęcam! Wysłałem też Eleonorę...
- Czyli siedzisz sobie grzecznie na tyłach - mruknął niedźwiedź
- To nie tak!
- Jasne, że nie tak - miś wlał w siebie kolejną porcję nalewki i paradoksalnie poczuł, że myśli na nowo mu się rozjaśniają - Musisz dać coś więcej. Wiem, że to wszystko niby dla dobra ludzi i dla równowagi na świecie, ale nie inspirowałbyś tak chętnie i nie zachęcał tak inspirująco, gdybyś w tym nie miał własnego interesu.
Tamten namyślał się dłuższą chwilę.
- Mam w tym swój interes, - mówił powoli akcentując mocno każde słowo - ale nie wszystko mogę powiedzieć. Zaś mój wkład - sam też się napił - Co być chciał? Tak w granicach rozsądku, rzecz jasna.
- Tak w granicach rozsądku, to może dałbyś Weronice coś na kształt nieśmiertelności? Ta twoja Eleonora chodzi już po świecie 1500 lat i z tego co mówisz dobrze się trzyma.
- Nie jest wcale moja. Powiedzmy, że darzymy się szorstką przyjaźnią. Napijesz się jeszcze? - dolał do naczyń i obaj wychylili swoje porcje - Wracając do tematu...
- Wracając, wracając!
- Wcale nie trzyma się aż tak dobrze. Jest trochę zmęczona życiem. To prawda, że kontakty ze mną wzmocniły ją, ale nikomu nieśmiertelności dać nie mogę. Mogę tylko trochę przedłużyć życie.
- To "trochę" przedłuż też Weronice.
- Mogę, ale pamiętaj. To jej nie będzie chronić przed wszystkimi tymi, którzy będą chcieli ją zabić.
- Tym to już ja się zajmę. Skoro się zgadzasz, to wróćmy do sprawy,
- No! To napijmy się jeszcze misiu, bo dobrze się z tobą robi interesy - dodał mężczyzna polewając nową porcję nalewki.
Napili się i niedźwiedź poczuł wielką sympatię do całego świata i do wszystkim stworzeń. Rozlewała się ciepłym strumieniem poprzez żołądek aż do głowy. Wiedział, że długo to nie potrwa, a niektórym nie będzie mógł okazać sympatii.
- Teraz pora ustalić drogi niedźwiedziu twoją część wkładu w całą operację.
- Mogę pourywać parę łbów - odpowiedział miś czując, że sympatia do wszelkiego stworzenia wyparowuje z niego szybciej niż alkohol.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz