środa, 24 kwietnia 2019

Zbawiony


Ciągnęli go uparcie choć się zapierał nogami i rękami. W oddali widać już było bramę raju. Im bardziej się zapierał, tym oni mocniej ciągnęli. Ich skrzydła wydawały niepokojący szum. Białe szaty lśniły odbijając blask bijący gdzieś zza wspaniałej złotej bramy. Wszystko było piękne. Równą kamienną drogę otaczały zielone klomby. Nigdzie nie było widać śmieci. Nawet małego okruszka. Wietrzyk lekko owiewał ich twarze. Szumiały liście. Wszechogarniające piękno wręcz paraliżowało. Było...


- Nie chcę! - zachrypiał
- Nie chcęęę! - krzyknął już wyraźniej
- Cicho - odparł jeden z nich swoim melodyjnym głębokim głosem. Spojrzał na niego krytycznie.
- Ja naprawdę nie chcę. Wolę na dół. Tam mam kumpli, tam jest wesoło! Kobiety, imprezy...
- Daj spokój! - zdenerwował się drugi. W jego głosie, mimo całej pozornej urody i delikatności zadźwięczała stal - Cichaj swołocz! Zrobili cię na dole świętym? Cuda ogłaszają? Hagiografie piszą? Skoro tak, to nie możesz się walać po piekle jak ostatnia łajza. Siedź gdzie twoje miejsce i nie siej nam tu zgorszenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz