sobota, 13 maja 2017

Demoniczna studnia


Czy mój drogi czytelniku, lub czytelniczko jesteś gotowy na spotkanie nieznanego? Sięgasz po to opowiadanie jak po wiele innych. To co Cię tu spotka jest jednak zdecydowanie inne od typowego przeżycia konsumenta literackiego. Dlaczego?
Po pierwsze nie będzie żadnych bohaterów… oprócz Ciebie! Tak to o Tobie. Sam podążysz szlakiem jaki wytworzy Twoja świadomość i zalegające w niej podłoża mroku. Po drugie nie ma fabuły, a przynajmniej w tradycyjnym rozumieniu. Sam ją stworzysz wraz ze mną. Zapewniam Cię, że będziesz przerażony. O! Czy to będzie horror? Tak. Nie będzie jednak wilkołaków ani wampirów. Nie są aż tak straszne. Ale dość tych dociekań, ruszajmy lepiej w drogę…
Teraz pozwól się prowadzić, albo… przestań czytać! Nie ma innej alternatywy. Stoisz przed drzwiami. Otwórz je. Przekrocz próg. Wchodzisz w inny świat, dotychczas przed Tobą zamknięty. Stoisz na polanie otoczonej starymi drzewami. Drzwi za Tobą zniknęły. Nie szukaj ich. Nie warto. Liście delikatnie szumią poruszane lekkimi podmuchami wiatru. Słońce ogrzewa ziemię swymi promieniami.
Zauważasz coś na środku polany. Idziesz tam. Powoli rozmazany obraz przybiera kształt studni. Niewysoka kamienna cembrowina robi wrażenie bardzo starej. Porasta ją mech. Na chropowatych kamieniach widzisz słabe pęknięcia. Narasta w Tobie jakieś niewyraźne poczucie grozy. Gdzieś z zakamarków Twego jestestwa wyłania się myśl, że ta studnia jest prawie tak stara jak świat, jak samo stworzenie. Tam w środku nie ma nic. Dziura w bycie. Ta myśl nabiera konturów pewności. Ogarnia Cię irracjonalne przerażenie. Przecież nie może istnieć nic. Chcesz zawrócić, lecz nie ma odwrotu. Nie wierzysz… Wracasz. Biegniesz ile sił. Tu gdzieś musi być wyjście. Nic z tego. Znowu jesteś przed studnią!
Trzeba się opanować… Nie należy ulegać panice! To pewnie tylko sen. Koszmar. Trzeba się obudzić. Jednak nic się nie dzieje. Twoje położenie się nie zmienia. Czyżby to nie był tylko sen?
Znowu ogarnia Cię lęk. Macki niebytu muskają Twą duszę. Zapraszają do tego, by się rozpłynąć. Iskra życia w Tobie zaczyna się trzepotać jak pisklę w pysku kota. Aż do głębi, do szpiku kości wnika potworny ziąb. Kurczy się żołądek. Strach zaciska pory skóry. Jeżą się włosy. Co się dzieje? Co to jest? Kły niebytu kłapią, pragnąc pochwycić nową zdobycz i zmiażdżyć ją. Hrrrr…
I po co się męczysz? Po co walczysz człowieku? Zobacz jaki jesteś… Podejdź tu. Przejrzyj się w studni. Dotknij istoty swej egzystencji. No chodź!
Musisz podejść i zajrzeć. Potem może nie będzie już nic… Może zapadniesz się w nicość. Możesz też stać tu i męczyć się dalej. Jakie to ma znaczenie? Jeśli o mnie chodzi to żadne. Nie podam Ci teraz ręki. Nie powiem Ci co zrobić. Pytasz, dlaczego? Bo ja nie znam litości! Twój strach jest mi obojętny. Teraz Mój Drogi Czytelniku zostawiam Cię. Zostaniesz tutaj sam, zupełnie opuszczony. Porzucony i odarty ze złudzeń stoisz przed demoniczną studnią, przed bramą piekieł…

Komentarz wyjaśniający

Powyższy tekst pełni rolę wprowadzenia do inicjacji poznania siebie (i nie tylko siebie). Nie należy udostępniać go szerokiej publiczności. Byłoby to co najmniej lekkomyślne. Osobiście zastanawiam się nad odpowiedzialnością za to co napisałem. Mam świadomość, że większość osób reaguje przerażeniem na stany, które dla mnie osobiście są niemal codziennością. Jednak nie zamierzam tego tekstu nigdy publikować.
Mimo powyższych zastrzeżeń muszę stwierdzić, że jest to zaledwie odkrycie rąbka pewnych doświadczeń. Może kiedyś napiszę więcej.
Pozostaje pytanie po co takie opisy? Nasuwa mi się myśl, że może kiedyś podobny tekst we wprawnych rękach mógłby służyć jako narzędzie w psychoterapii, choć nie wyczerpuje to zakresu jego oddziaływania.

1 komentarz:

  1. Dobry tekst :) Proponuję innym czytać przy świeczce, w nocy, w zupełnej ciszy, no ewentualnie w trakcie burzy.

    OdpowiedzUsuń