Czy
mój drogi czytelniku, lub czytelniczko jesteś gotowy na spotkanie
nieznanego? Sięgasz po to opowiadanie jak po wiele innych. To co Cię
tu spotka jest jednak zdecydowanie inne od typowego przeżycia
konsumenta literackiego. Dlaczego?
Po
pierwsze nie będzie żadnych bohaterów… oprócz Ciebie! Tak to o
Tobie. Sam podążysz szlakiem jaki wytworzy Twoja świadomość i
zalegające w niej podłoża mroku. Po drugie nie ma fabuły, a
przynajmniej w tradycyjnym rozumieniu. Sam ją stworzysz wraz ze mną.
Zapewniam Cię, że będziesz przerażony. O! Czy to będzie horror?
Tak. Nie będzie jednak wilkołaków ani wampirów. Nie są aż tak
straszne. Ale dość tych dociekań, ruszajmy lepiej w drogę…
Teraz
pozwól się prowadzić, albo… przestań czytać! Nie ma innej
alternatywy. Stoisz przed drzwiami. Otwórz je. Przekrocz próg.
Wchodzisz w inny świat, dotychczas przed Tobą zamknięty. Stoisz na
polanie otoczonej starymi drzewami. Drzwi za Tobą zniknęły. Nie
szukaj ich. Nie warto. Liście delikatnie szumią poruszane lekkimi
podmuchami wiatru. Słońce ogrzewa ziemię swymi promieniami.
Zauważasz
coś na środku polany. Idziesz tam. Powoli rozmazany obraz przybiera
kształt studni. Niewysoka kamienna cembrowina robi wrażenie bardzo
starej. Porasta ją mech. Na chropowatych kamieniach widzisz słabe
pęknięcia. Narasta w Tobie jakieś niewyraźne poczucie grozy.
Gdzieś z zakamarków Twego jestestwa wyłania się myśl, że ta
studnia jest prawie tak stara jak świat, jak samo stworzenie. Tam w
środku nie ma nic. Dziura w bycie. Ta myśl nabiera konturów
pewności. Ogarnia Cię irracjonalne przerażenie. Przecież nie może
istnieć nic. Chcesz zawrócić, lecz nie ma odwrotu. Nie wierzysz…
Wracasz. Biegniesz ile sił. Tu gdzieś musi być wyjście. Nic z
tego. Znowu jesteś przed studnią!
Trzeba
się opanować… Nie należy ulegać panice! To pewnie tylko sen.
Koszmar. Trzeba się obudzić. Jednak nic się nie dzieje. Twoje
położenie się nie zmienia. Czyżby to nie był tylko sen?
Znowu
ogarnia Cię lęk. Macki niebytu muskają Twą duszę. Zapraszają do
tego, by się rozpłynąć. Iskra życia w Tobie zaczyna się
trzepotać jak pisklę w pysku kota. Aż do głębi, do szpiku kości
wnika potworny ziąb. Kurczy się żołądek. Strach zaciska pory
skóry. Jeżą się włosy. Co się dzieje? Co to jest? Kły niebytu
kłapią, pragnąc pochwycić nową zdobycz i zmiażdżyć ją.
Hrrrr…
I po co
się męczysz? Po co walczysz człowieku? Zobacz jaki jesteś…
Podejdź tu. Przejrzyj się w studni. Dotknij istoty swej
egzystencji. No chodź!
Musisz
podejść i zajrzeć. Potem może nie będzie już nic… Może
zapadniesz się w nicość. Możesz też stać tu i męczyć się
dalej. Jakie to ma znaczenie? Jeśli o mnie chodzi to żadne. Nie
podam Ci teraz ręki. Nie powiem Ci co zrobić. Pytasz, dlaczego? Bo
ja nie znam litości! Twój strach jest mi obojętny. Teraz Mój
Drogi Czytelniku zostawiam Cię. Zostaniesz tutaj sam, zupełnie
opuszczony. Porzucony i odarty ze złudzeń stoisz przed demoniczną
studnią, przed bramą piekieł…
Komentarz wyjaśniający
Powyższy tekst
pełni rolę wprowadzenia do inicjacji poznania siebie (i nie tylko
siebie). Nie należy udostępniać go szerokiej publiczności. Byłoby
to co najmniej lekkomyślne. Osobiście zastanawiam się nad
odpowiedzialnością za to co napisałem. Mam świadomość, że
większość osób reaguje przerażeniem na stany, które dla mnie
osobiście są niemal codziennością. Jednak nie zamierzam tego
tekstu nigdy publikować.
Mimo
powyższych zastrzeżeń muszę stwierdzić, że jest to zaledwie
odkrycie rąbka pewnych doświadczeń. Może kiedyś napiszę więcej.
Pozostaje
pytanie po co takie opisy? Nasuwa mi się myśl, że może kiedyś
podobny tekst we wprawnych rękach mógłby służyć jako narzędzie
w psychoterapii, choć nie wyczerpuje to zakresu jego oddziaływania.
Dobry tekst :) Proponuję innym czytać przy świeczce, w nocy, w zupełnej ciszy, no ewentualnie w trakcie burzy.
OdpowiedzUsuń